Wednesday, April 16, 2014

           On i Most

Zrobiłam jescze jeden krok.Pode mną sama woda I kamienie,w oddali było słychac jego głos... -prosze przestań to nie ma sensu...-jednak to nie przekonywało mnie.Spojrzalam w gore, nade mną same niebo pełne szarych, ponurych chmur.Moje oczy zaczeły łzawic.Stałam na progu....ludzie potrafili sie tylko gapić i isć przed siebie, przygryzłam mocno wargę-zabolało, bardzo.Ich wzroki nie dawały mi spokoju.... przechodzili tak koło mnie, jakby chcieli...aby to sie stało . Pochwili zrobiłam następny krok... czemu to takie musiało być trudne...czemu nie mogłam puscić sznur I tak poprostu pozwolić aby moje ciało zleciało w doł . zaczeło się, złe myśli, grozby, ludzie...miejsca...ten bol...on...tak,to on.....jego usta..ten pocałunek sprawiający że już mi nie jest tak zimno.Ciemo.... czuje jak moja skóra blednie.Padam na ziemie, siedze na mostku, na mostku z którego w każdej chwili moge popełnić to co "mi przeznaczone" .... Myśle...Pochwili pustka w głowie.Te piekne chwile-gdzie one są? Tylko złość, ból...Zaczynam się modlić aby głosy dały mi spokój... To moja ostatnia modlitwa.. -Zrób to...nie masz co tracić..czegio się boisz...twoje problemy znikną....-Nie!-krzycze na cały głos.Mam dość ... to już nie ma sensu... Słysze jego głos, woła do mnie...Zaczynam nie czuć własnego ciała.... Zaczyna mną terepać.. ..błaga, prosi, płacze, krzyczy...Wokół nas pustka, tylko ja, on, most I to co czeka pode mną... jestem gotowa... on nie...Trzyma mnie mocno za ręce..pochwili puszcza...klęka I płacze...slysze jak płacze ale odrwacam od niego wzrok. ..puszczam sznur...Skacze, pozostawiając okrutny za mną świat.Słysze go jak krzyczy, cierpi...boże cierpi. ..boże..kocham go...ale ,ale ...to juz zapózno...czuje jak wszytko się rozpada..jak moje ciało powoli się topi...zanika pod wodą...ostatni promień słonca...-Żegnaj...to koniec...

By: Mel

No comments:

Post a Comment